Indiański Dzień Dziecka (2014)

Indiański Dzień Dziecka (2014)

z Brak komentarzy

Spotkaliśmy się dokładnie 1 czerwca w przepięknych Ogrodach Polskiej Ambasady. Tematem przewodnim tegorocznego Dnia Dziecka byli Indianie. Już przy wejściu dzieci otrzymywały pióropusze i uczyły się indiańskich okrzyków.

Na centralnym miejscu stało ogromne teepee, w którym urzędował Wódz Naczelny palący fajkę pokoju. Aby dzieci mogły się z nim spotkać, musiały pokonać 10 zadań, ukazujących, że są sprawne, szybkie, odważne i kreatywne…

Wszystkie dzieci chcące stać się pomocnikiem Wodza, musiały się do tej roli przygotować. Przede wszystkim należało sobie wybrać i odpowiednio udekorować strój indiański. Dzięki pomocy Moniki Sz. na strojach powstawały kolorowe i prawdziwie indiańskie wzory! W stroju i z pióropuszem na głowie można było kontynuować upodobnianie się do Indian i pomalować sobie buzie. Monika J-G. doskonale spełniła swoje zadania.

Następnie dzieci wykonały z koralików naszyjniki oraz malowały kamienie, które stały się ich amuletami.

Odwaga była sprawdzona za pomocą łapania kartonowego bizona za rogi oraz strzelania z łuku do tarczy… Sprawność się dała ocenić na podstawie skakania w worku i wyławiania jabłka z miski wody (bez użycia rąk) oraz przedzieraniu się przez sznurkową pajęczynę. Dzieci również śledziły tropy zwierząt i odnajdywały kolejne ukryte amulety, które mogły kolekcjonować w specjalnych indiańskich torebkach.

A kto już wszystkie zadania wykonał szedł na spotkanie z Wodzem. Wódz uroczyście nadawał indiańskie imię! Trzeba przyznać, że wszystkie dzieci były bardzo dzielne!

Starsze dzieci mogły jeszcze dodatkowo wykonać na pamiątkę “łapacz snów” oraz pomóc w budowaniu ogromnego kartonowego totemu. Przed teepee było również mini-ognisko, przy którym mogliśmy ćwiczyć szamańskie tańce. Czuliśmy się jak w prawdziwej wiosce indiańskiej!

Na stołach dominowały zdrowe smakołyki – owoce, warzywa, humus, ale również pyszne ciasta – dzieła naszych mam.

Punktem kulminacyjnym naszej imprezy była gra na bębnach. Odwiedził nas bardzo sympatyczny i pełen energii pan z ok, 50 bębnami różnej wielkości. Graliśmy zgodnie z rytmem lub zupełnie improwizując. Echo bębnowania na pewno docierało w odległe części Pragi.

Pełni wrażeń i wyposażenie w indiański ekwipunek rozeszliśmy się do domów.

Wszystkim organizatorkom – wielki ukłon, również dla Polskiej Szkoły!

HOWK!

(autorka relacji: Izabela Mendl)