Kino dla mam (i dzieci) – „Lekcje pana Kuki” (2012)

Kino dla mam (i dzieci) – „Lekcje pana Kuki” (2012)

z Brak komentarzy

20 marca już po raz drugi w tym roku odbyła się w Instytucie Polskim projekcja kinowa w języku polskim dla mam i dzieci. Tym razem wybór padł na film w reżyserii Dariusza Gajewskiego pt. „Lekcje pana Kuki” (2008).

Film ten opowiada w lekko surrealistycznej konwencji o perypetiach młodego Polaka Waldemara (Łukasz Garlicki) na turystyczno-zarobkowej wycieczce do Wiednia. Przed wyjazdem chłopak otrzymuje wiele cennych rad od tytułowego pana Kuki, swego sąsiada, weterana emigracji zarobkowej (Andrzej Grabowski). Jest rok 1999 i nikomu jeszcze nawet nie śni się otwarcie granic i rynków pracy. Niewinny Waldi w śnieżnobiałych, obciachowych tenisówkach śpi na ławce w parku, zjada przywiezione w plecaku polskie konserwy i przypatruje się „zachodowi” zafascynowanym spojrzeniem dziecka. Wraz z gromadą rodaków-nieudaczników zostaje oszukany przez nieuczciwego „pracodawcę” i tylko dzięki łutowi szczęścia unika aresztowania. Film nie jest jednak bynajmniej dramatem społecznym. To lekka, choć niepozbawiona egzystencjalnej głębi, komedia. Na drodze Waldemara zawsze staną mili, nietuzinkowi ludzie, którzy pomogą mu w opałach. Bohater przeżywa też swoje pierwsze doświadczenia erotyczne najpierw z sympatyczną prostytutką (Anna Przybylska), a na koniec z piękną i wyniosłą „Wenus”, cudzoziemką Iriną.

„Lekcje pana Kuki” to film o dojrzewaniu, o odkrywaniu nieznanych światów i o tym, że rzeczywistość czasem lubi płatać nam figle. Zgromadzonym na seansie mamom bardzo się podobał, choć tradycyjnie większość z nich musiała dzielić swą uwagę między płótnem kinowym, a swymi rozrabiającymi pociechami. Dzieci jak zwykle miały do dyspozycji wiele zabawek, a dorośli kawę, herbatę i przekąski. Frekwencja była nieco wyższa niż ostatnim razem (? mam), było więc tłoczno i bardzo wesoło. Na koniec wszystkie zgromadzone tramPOLinki wraz z dzieciakami zrobiły sobie pamiątkowe zbiorowe zdjęcia i pełne nowych wrażeń wyruszyły do domów aby… spotkać się znowu wieczorem na warsztatach psychologicznych. Jednym słowem niemal cały dzień stał pod znakiem TramPOLiny!

(autorka relacji: Stefania Szostok)