Pierwsze urodziny TramPOLiny (2012)

Pierwsze urodziny TramPOLiny (2012)

z Brak komentarzy

Ach, cóż to była za impreza! Nasze stowarzyszenie polskich mam i tatów w Pradze obchodziło 11 października 2012 r. równy rok swego istnienia. Z tej okazji spotkaliśmy się w wielkim gronie dwa dni po tej dacie, w sobotę 13.10. w zupełnie nowym dla wielu z nas miejscu – w przepięknych ogrodach Ambasady Polskiej na praskiej Malej Stranie. Było nas 41 tramPOLinek, wiele z razem partnerami, oraz 53 dzieci. Urodziny zostały zaplanowane na świeżym powietrzu, dlatego trzeba było do końca trzymać kciuki za pogodę. Aura na szczęście nam sprzyjała! Był to jeden za najpiękniejszych jesiennych dni w tym roku.

Organizatorki, czyli Iza M., Iwona Z. i Agnieszka Č. oraz szerokie grono współpracowniczek przygotowało szereg atrakcji dla rodziców i dzieci. Po wejściu na teren Ambasady i zrewidowaniu torebek przez sympatycznego pana strażnika, TramPOLinowe rodziny zostały podzielone na rodzinne „patrole”. Grupy 2-3 rodzinek natychmiast ruszyły po wyznaczonej trasie wgłąb ogrodu, gdzie co kilka kroków czekały na nich koperty z różnymi zadaniami dla dzieci i pytaniami konkursowymi dla mam i tatusiów.

Dzieciaki pobawiły się robiąc z papieru czapeczki z logiem tramPOLiny, nadmuchały z pomocą rodziców baloniki, dzięki farbkom do malowania twarzy ich buzie nabrały wesołych „kolorów”, pokonały piłeczkowy tor przeszkód, pokolorowały logo tramPOLiny, oraz wybrały sobie i założyły świecące bransoletki lub naszyjniki. Mamusie natomiast ustalały odpowiedzi na pytania o datę założenia tramPOLiny, ilość członków, ilość dzieci, nazwiska i imiona założycielek, hasło przewodnie tramPOLiny, oraz nazwę cyklu polskiego śpiewania dla mam i dzieci („Na polską nutkę”). Okazało się, że nie tak łatwo odgadnąć, ilu członków liczy tramPOLina, zwłaszcza, że przybywa ich nieraz z tygodnia na tydzień! Grupy, które najlepiej odpowiedziały na pytania, otrzymały nagrody – chińskie papierowe lampiony szczęścia. Jeden z nich został od razu puszczony do nieba i leciał, aż znikł zachwyconym dzieciom z oczu.

Potem już można było przejść do tej części ogrodu, gdzie uprzejmi pracownicy Ambasady przygotowali dla nas stoły, namioty, a nawet nagłośnienie do puszczania muzyki. Na stołach stanęły pyszne ciasta, upieczone przez członkinie stowarzyszenia, domowy chleb (Stefanii Sz.) i pasta do smarowania z soczewicy (Magdy J.-S.), słone przekąski, napoje i inne pyszności. Gościnna Ambasada zapewniła termosy z gorącą wodą do robienia kawy i herbaty.

Tymczasem Iwona Z. wzięła mikrofon i powitała nas wszystkich oficjalnie na imprezie, w szczególności zaś panią Izabellę Wołłejko z Ambasady oraz nową Panią Konsul. Opowiedziała o pierwszym roku działalności tramPOLiny, o planach na przyszłość, podziękowała też wszystkim, którzy przyczynili się do tak wspaniałego rozwoju stowarzyszenia. Zaśpiewaliśmy tramPOLinie „Sto lat!” i zdmuchnęliśmy świeczkę na smakowitym torcie ozdobionym logiem stowarzyszenia, który upiekła Ilona B.

Jak urodziny, to muszą być prezenty! TramPOLina sprawiła swoim członkom wspaniałą niespodziankę – wszystkie mamy otrzymały po porcelanowym kubku z logiem stowarzyszenia, a dzieciaki drewniane i koralikowe ozdóbki oraz papierowe trąbki.

W tle cały czas działała tombola, nad którą trzymała pieczę Magda J.-S. Każdy los wygrywał, a nagrody, w większości ufundowane przez tramPOLinowe mamy, były świetne: maskotki, zabawki, książki, polskie słodycze, oraz wiele rękodzieł. Zainteresowanie tombolą było ogromne i tramPOLinie udało się zebrać sporą kwotę, która zostanie przeznaczona na prezenty mikołajkowe dla naszych maluchów.

Dzieciaki tymczasem doskonale się bawiły w nadmuchiwanym „zamku do skakania”, który zainstalowała w ogrodzie Ambasady Marysia K. Drugą wielką atrakcją dla maluchów była urodzinowa „piñata” – wypełniona słodyczami kula, ozdobiona bibułą, która z pomocą dwóch ofiarnych tatusiów zawisła na pobliskim drzewie. Dzieciaki podchodziły po kolei i próbowały rozbić „kurczaka” za pomocą kija od szczotki. Nie było to takie łatwe, jak się wydawało! Żeby zabawa nie skończyła się za wcześnie, najpierw uderzały najmniejsze dzieci, każde po trzy razy. Kiedy do kija dorwały się starszaki, jak można było przewidzieć, piñata raz dwa spadła z hukiem na ziemię. Rozpoczęła się słodyczowa orgia! Dzieciaki zabierały cukierki do kieszonek własnych lub rodziców całymi garściami.

Dobrze spędzony czas w miłym towarzystwie szybko mija, koło 18.00 nadeszła więc pora pożegnania. TramPOLinki, ich partnerzy i dzieci opuszczali ogród Ambasady zadowoleni, najedzeni i pełni nowych wrażeń. Impreza była bowiem też doskonałą okazją do lepszego poznania nowych członków stowarzyszenia, których ciągle nam przybywa.

Drugi rok działalności tramPOLiny zapowiada się jeszcze ciekawiej niż poprzedni, bo na szczęście ani szefowym przedsięwzięcia, ani innym aktywnym członkiniom pomysłów i energii nie brakuje.

Sto lat, tramPOLino!

(autorka relacji: Stefania Szostok)