Temat naszego ostatniego spotkania to uwalnianie dzieci od grania ról. Dowiedziałyśmy o tym, jak niechcący możemy wpędzać nasze dzieci w granie określonej roli w rodzinie.
Zaczęłyśmy od scenki, która miała nam uświadomić, o co w ogóle chodzi z tym naklejaniem dziecku etykietek. Dwie z nas, grające rolę „rodziców”, bawiły się układając puzzle. Po kolei wchodziło troje „dzieci” i prosiło o dopuszczenie do zabawy. „Dzieci” nie wiedziały, jaka będzie reakcja na ich prośbę. „Rodzice” tymczasem jedno „dziecko” z chęcią i uśmiechem zaprosili do zabawy, a dwoje pozostałych odrzucili, bo „ty zawsze wszystko psujesz” albo „jesteś okropnie natrętna” . Od razu było jasne, kto w tej rodzinie jest „słoneczkiem mamusi i tatusia”, kto tępą niezgrabą, a kto “przeszkadzaczem”, który nigdy nie daje spokoju rodzicom.
Potem kilka z nas podzieliło się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa – opowiadałyśmy, jakie role same grałyśmy w naszych domach rodzinnych, a jakie nasze rodzeństwo. Bywały to role „nieodpowiedzialnej córki”, którą zawsze trzeba pilnować i kontrolować, albo odwrotnie, „grzecznej uczennicy”. Niektóre z nas opowiedziały też, kiedy i dzięki komu uświadomiły sobie, że jest możliwe być kimś innym. Najczęściej było to już w wieku dojrzewania, albo w dorosłości.
Następnie przeanalizowałyśmy komiksy, które jak zwykle pokazały nam kilka sposobów, jak pomóc synowi lub córce, by przekonali się, że nie muszą być tym, za kogo się uważają. Jedną z tych metod jest wykorzystywanie każdej okazji, by przekonać dziecko, że wcale nie jest „niedbałe”, „tępe”, „marudne”, „łakome”, „postrzelone” itp. Kiedy jednak dziecko niemal nigdy nie robi nic, co by zaprzeczało jego etykietce, warto samemu zaaranżować taką sytuację, by maluch mógł się wykazać. Pomaga też mówić o dziecku pozytywnie do innych osób, tak, aby sam zainteresowany mógł „podsłuchać”. Zawsze skutecznym sposobem jest dawanie przykładu zachowania godnego naśladowania. A kiedy kto inny skrytykuje nasze dziecko, zadaniem mamy lub taty jest przypomnieć mu, dlaczego może i powinno myśleć o sobie inaczej. Rodzic opowiada wtedy o zdarzeniu z przeszłości, które dowodzi, że jest wprost przeciwnie niż twierdzi dany nauczyciel czy kolega z klasy. Dzięki temu wzrasta wewnętrzne poczucie własnej wartości malca i odporność na wyzwiska czy etykietki. Ostatnim z zaproponowanych przez prowadzącą Ewę sposobów jest jasne wyrażenie swoich oczekiwań przez rodzica.
Wszystkie te metody komunikacji przećwiczyłyśmy następnie w parach, wymyślając praktyczne przykłady konwersacji z dzieckiem, które chcemy przekonać, że wcale nie jest „niedbałe”.
Na koniec Ewa rozdała nam kartki, na których wpisałyśmy swoje imiona i “puściłyśmy je w obieg”. Każda z nas na każdej kartce napisała coś, co jej się z daną osobą kojarzy – za co ją lubi, co w niej ceni, itp. Będzie to miła pamiątka z naszych warsztatów.
A potem już zaczęła się druga część naszego spotkania, która była właściwie pożegnaniem i podziękowaniem. Wszystkie jednogłośnie biłyśmy brawo psycholożce Ewie Balejovej, która wszystkie nasze spotkania wspaniale przygotowała i prowadziła. Wiele się od niej nauczyłyśmy, a przede wszystkim spędziłyśmy czas pożytecznie i w przemiłej atmosferze. Ewa otrzymała od nas składkowy prezent, na który w pełni zasłużyła. Ewo, jeszcze raz dziękujemy!
A potem wszystkie uczestniczki warsztatów też otrzymały prezenty: świadectwa ukończenia „Szkoły dla rodziców” oraz niespodziankę, filcowe broszki-serduszka z napisem „Dyplomowana Mama”. Uszyła je dla nas oczywiście nasza nadworna tramPOLinowa artystka, Magda J.-S. Na tym jednak deszcz upominków się nie skończył! Mamy, które najbardziej angażowały się przez ostatni czas w działalność stowarzyszenia tramPOLina, otrzymały polskie książki (słowniki, leksykony itp.) pięknie wydane przez wydawnictwo Reader’s Digest. Wyjątkowość ostatniego spotkania można było też zauważyć na stole – były przepyszne własnoręcznie zrobione wypieki – serowo-szynkowe muffinki Ilony B. oraz pyszny sernik z truskawkami Agnieszki C.
Spotkanie zakończyło się zrobieniem pamiątkowego grupowego zdjęcia. Było nas aż 18! Niektóre mamuśki, już tradycyjnie, przeniosły się potem do klubu Radost FX, by oblać swoje świeżutkie świadectwa. A wszystkie bardzo żałujemy, że „Szkoła dla Rodziców” już się skończyła… i mamy wielką nadzieję na powtórkę w tej, albo zupełnie innej formie.
(autorka relacji: Stefania Szostok)